W ostatnich kilkunastu latach technologia bardzo się rozwinęła. Większość danych i procesów została mocno zdigitalizowana, w tym również fotografia. Oczywiście ma to swoje plusy i minusy ale ja dzisiaj chciałabym się skupić głównie na minusach - tak na przekór :)
W ostatni weekend odwiedziłam swój dom rodzinny. Pogoda nie zachęcała na wyjście na zewnątrz, dlatego spędziliśmy ten czas razem z rodzinką w domu. I tak jakoś od słowa do słowa doszliśmy do wspominania dawnych czasów, a co za tym idzie wygrzebaliśmy stare albumy ze zdjęciami i zaczęliśmy oglądać. I jak się pewnie domyślacie większość zdjęć była przerażająca haha - oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu :) Odstające włosy, super "modne" stylizacje i cudowne naturalne miny :P Tak, tak to właśnie wyglądało. Ale kogo to obchodzi? Patrząc na każde z tych zdjęć wspominaliśmy historię z nim związaną. Każde z nich było z czymś związane. I powiem Wam więcej - bardzo podobała mi się moja fryzura z wielką frotką na środku głowy! 😁 To wszystko widziałam właśnie na tych zdjęciach. Szczęście, zabawę, beztroskę i przede wszystkim piękną i prawdziwą relację z najbliższymi. Aparat analogowy ma to do siebie, że nie robimy 100 ujęć i później wybieramy najlepsze (zazwyczaj jeszcze upiększając je w jakimś programie komputerowym) tylko zazwyczaj jest to jedno ujęcie. Ale właśnie to jedno ujęcie jest zawsze niezwykłe i wyjątkowe!
I tak po tym minionym weekendzie zdałam sobie sprawę, że sama dałam się ponieść tej całej cyfryzacji i wszystkie pamiątki przechowuję na telefonie lub komputerze. A tak na dobrą sprawę nie jest to aż tak trwały sposób na przechowywanie plików. No bo przecież to są tylko urządzenia, które w każdej chwili mogą się zepsuć i wszystkie pliki można utracić dosłownie w sekundę. Uważam, że nic nie zastąpi nam fotografii, którą możemy wziąć do ręki, a po kilkunastu latach nawet zaobserwować delikatne zniszczenia w postaci np. delikatnej zmiany koloru. To własnie te wszystkie oznaki "starości" opowiadają nam historię naszego życia!
Tak więc postanowiłam, że od tej pory będę wybierać zdjęcia, które mają dla mnie największą wartość ale również te, które po prostu mi się podobają i mogą ładnie przyozdobić wnętrze domu i wywoływać je u fotografa. Część z nich na pewno wyląduje w ramkach, a resztę będę umieszczać w albumach.
Powiem Wam szczerze, że w takich momentach jak ten czuję, że urodziłam się o kilka lat za późno. Mam takie wrażenie, że kiedyś życie było prostsze i bardziej PRAWDZIWE! A takie małe, przyziemne rzeczy jak cukierek czy piłka do gry cieszyły tak, jakby były najcenniejszymi prezentami na świecie :)
A jakie Wy macie podejście do procesu digitalizacji? Wolicie przechowywać dokumenty i pamiątki w wersji cyfrowej a może jesteście tradycjonalistami i przechowujecie zdjęcia w albumach?